Friends are angels,
who lift us to our feet
when our wings have trouble
remembering how to fly.
Zrobiło się trochę niezręcznie.
Draco podrapał się w głowę z zakłopotaniem, a Hermiona i
Ellie, nadal ciasno objęte, zaczęły się powoli odsuwać od siebie.
Przyjrzał im się z zainteresowaniem.
Twarz Ellie z zaskoczonej i przerażonej zmieniała się powoli
w zaskoczoną i rozbawioną. Natomiast Granger była w stanie szoku absolutnego i
patrzyła na niego jak na nadprzyrodzone zjawisko.
Ukłonił się więc lekko i rzucił:
- Tak, też mi miło. To już pójdę – odwrócił się z zamiarem
odejścia, ale zatrzymało go zdecydowane:
- Nie.
Słowo to padło z ust Granger. Zdumiony do granic możliwości
Draco spojrzał na nią przez ramię z otwartymi ustami i zapytał:
- A co? Chcesz ze mną poprzebywać Granger? Nie ta liga…
Obdarzyła go groźnym spojrzeniem i warknęła:
- Nigdzie nie idziesz, Malfoy. To my idziemy – zwróciła się
do Ellie a, co nie uszło uwadze Dracona, jej oczy natychmiast przybrały łagodny
wyraz. – Dokończymy naszą rozmowę u mnie, dobrze? Nie chciałabym, żeby CZYJEŚ
uszy usłyszały coś, czego nie powinny były słyszeć – dodała dając wyraźny
nacisk na słowo „czyjeś”.