niedziela, 13 października 2013

Rozdział 3 - Relacje nowe a odnowione

Frien­ds are an­gels,
who lift us to our feet
 when our win­gs ha­ve troub­le
 re­mem­be­ring how to fly. 

Zrobiło się trochę niezręcznie.
Draco podrapał się w głowę z zakłopotaniem, a Hermiona i Ellie, nadal ciasno objęte, zaczęły się powoli odsuwać od siebie.
Przyjrzał im się z zainteresowaniem.
Twarz Ellie z zaskoczonej i przerażonej zmieniała się powoli w zaskoczoną i rozbawioną. Natomiast Granger była w stanie szoku absolutnego i patrzyła na niego jak na nadprzyrodzone zjawisko.
Ukłonił się więc lekko i rzucił:
- Tak, też mi miło. To już pójdę – odwrócił się z zamiarem odejścia, ale zatrzymało go zdecydowane:
- Nie.
Słowo to padło z ust Granger. Zdumiony do granic możliwości Draco spojrzał na nią przez ramię z otwartymi ustami i zapytał:
- A co? Chcesz ze mną poprzebywać Granger? Nie ta liga…
Obdarzyła go groźnym spojrzeniem i warknęła:
- Nigdzie nie idziesz, Malfoy. To my idziemy – zwróciła się do Ellie a, co nie uszło uwadze Dracona, jej oczy natychmiast przybrały łagodny wyraz. – Dokończymy naszą rozmowę u mnie, dobrze? Nie chciałabym, żeby CZYJEŚ uszy usłyszały coś, czego nie powinny były słyszeć – dodała dając wyraźny nacisk na słowo „czyjeś”.
Draco prychnął niezadowolony, a Ellie spojrzała na niego z wyraźnym rozbawieniem i powiedziała:
- Tak, Dracusiu, zostań. Sprawdziłyśmy z Hermioną zawartość barku z alkoholem, naprawdę jest niezła. Na twoim miejscu bym skorzystała.
- Hm… - mruknął, ale z doświadczenia wiedział, że jeśli Ellie twierdziła, że coś jest dobre, to rzeczywiście tak było. Dlatego bez zbędnych komentarzy odwrócił się od dziewczyn i ruszył w stronę barku.
***
Położyły się obok siebie na łóżku, kładąc głowy na poduszce w barwach Gryffindoru.
Myśli Hermiony krążyły dookoła wkurzającej postaci Dracona.
Wrócił.
Został prefektem.
Zamieszka z nią… to znaczy z nimi…
Dlaczego to zrobił?
Jęknęła cicho i zwróciła się do Ellie:
- Znasz Malfoy’a?
- Tak… Zresztą sama wydedukuj skąd – uśmiechnęła się kwaśno Black.
Hermiona zastanowiła się chwilę. Ellie to Krukonka, Malfoy to Ślizgon. Są razem na roku, ale to pewnie nie to…
- To twój kuzyn! – krzyknęła, doznając olśnienia i klepnęła się w czoło. – No tak, przecież Bellatrix… Narcyza… Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam!?
- Ja ci powiem dlaczego – Ellie zerwała się do pozycji siedzącej i obdarzyła Hermionę smutnym spojrzeniem. – Bo go nie lubisz. A mnie tak. I nienormalne dla ciebie jest fakt, że dwie osoby, które darzysz tak skrajnymi uczuciami mają ze sobą coś wspólnego.
- Skąd wiesz, że go nie lubię? – Hermiona również usiadła.
Ellie prychnęła pogardliwie i pokręciła głową.
- Po pierwsze, to widać. Po drugie, to słuchać. Po trzecie, to czuć. Po czwarte, świetnie znam historię twojego pochodzenia. Wiem, że jesteś mugolaczką. Po piąte, wiem też kim jest Draco. A jest arystokratą nienawidzącym…
- Szlam – mruknęła ponuro Hermiona, opadając na poduszki z rezygnacją.
- Tego nie powiedziałam. Ale rzeczywiście. Tak jest. A po cholerę nazywasz siebie szlamą?
- Bo nią jestem – burknęła Hermiona, poruszając delikatnie przedramieniem, na którym wręcz paliła ją blizna wyryta przez Bellatrix wtedy w Malfoy Manor.
- Nie dla mnie. I przestań. Wiem przez co przeszłaś w słodkiej, pięknej, cudownej i tak dalej rezydencji Malfoy’ów, ale przecież nie możesz…
- Czego nie mogę Ellie? – Hermiona usiadła, a w jej oczach zebrały się łzy. – Właśnie, że mogę. Ufałam tylko dwóm osobom, Harry’emu i Ronowi. I jedna z tych nielicznych osób mnie zawiodła.
- Ron? – zapytała prawie szeptem Ellie, bojąc się spojrzeć jej w oczy.
- Zerwał ze mną, nie mówiąc dlaczego. Ale ja wiem. Przerzucił się na inną. Widziałam to – mówiła szybko, a łzy ciekły jej po policzkach. – Mama z tatą mnie nie znają. Ron zostawił. Mam tylko Harry’ego.
- Masz też mnie – powiedziała bardzo cicho Ellie, podnosząc na nią wzrok.
Hermiona płakała. Było jej ciężko, na pewno.
Ale dlaczego…?
Przecież wie, że rodzice są bezpieczni, a Ron nie był wart jej uczucia. To na pewno było bolesne, ale nie przyprawiłoby silnej dziewczyny o takie łzy. To musiał być ból sięgający wiele lat wstecz, gromadzony w jej sercu przez miesiące. I teraz się wylał. Coś się zmieniło. Na gorsze.
Ellie zastanawiała się tylko, czy ktoś kiedykolwiek zdoła przypomnieć jej, kim naprawdę jest…
- Powiedz mi jeszcze – poprosiła Hermiona, ocierając łzy. – O tym, jak udało ci się utrzymać kontakt z Malfoy’ami, skoro Bellatrix…
- Och, przez ciotkę Andromedę, siostrę mojej matki i cioci Narcyzy, wiesz… Zapoznała mnie z Draco, bo on do niej przyjeżdżał na wakacje gdy Bellatrix była w Azkabanie. Potem przestał. Sama rozumiesz –było to już niebezpiecznie, gdyby ona odkryła, że jej ulubiony i jedyny siostrzeniec jeździ latem do znienawidzonej siostry, byłoby źle… A gdyby jeszcze się okazało, że ja tam jestem!
- Rozumiem – powiedziała Hermiona, ale znów zebrało jej się na płacz.
- Ej, ale nie mówimy o mnie, tylko o tobie – Ellie chwyciła jej dłoń i uścisnęła serdecznie. – Nie czujesz się za dobrze, prawda?
- Widać? – zapytała Gryfonka żałośnie.
- Trzeba być ślepym, żeby tego nie zauważyć. A ja mam świetny wzrok – powiedziała Ellie przytomnie i racjonalnie.
Hermiona milczała, ściskając kurczowo rękę Krukonki.
- Nie chcesz, to nie mów – szepnęła Ellie, zmartwiona. – Ale ja i tak się dowiem. Pójdę już. Ale wiesz co? Wydaje mi się, że zaprzyjaźnimy – wstała, poklepała ją delikatnie po ramieniu i ruszyła w stronę drzwi.
- Już to zrobiłyśmy – powiedziała poważnie Hermiona, patrząc na nią z wdzięcznością.
- Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem. Ty na mnie też.
***
Następnego dnia, gdy Hermiona jadła nieśpiesznie śniadanie w Wielkiej Sali, czyjeś ciepłe dłonie zasłoniły jej oczy, a roześmiany głos zawołał:
- Zgadnij kto to!
- Luna! – krzyknęła Hermiona entuzjastycznie, zrywając się i przytulając koleżankę. – Świetnie wyglądasz! – dodała, bo rzeczywiście – panna Lovegood znacznie wypiękniała. Włosy, które wcześniej tworzyły dookoła jej głowy burzliwą chmurę, teraz były związane w długą kitkę na czubku głowy. Ku zaskoczeniu Hermiony, Luna pociągnęła nawet swoje rzęsy delikatną czarną kreską!
Wciąż jednak czuło się w niej tę oryginalność i niezależność… Cechy, które Gryfonka kochała w Lunie najbardziej.
- Ty też – uśmiechnęła się Luna. – Chociaż niewyraźnie. Masz jakieś kłopoty?
- Widać? – powtórzyła Hermiona po raz kolejny podczas krótkiego pobytu w Hogwarcie.
- Trzeba być ślepym, żeby tego nie zauważyć –odpowiedziała zmartwiona Krukonka.
- Deja vi – mruknęła Hermiona cicho i dodała głośniej – Lunka, pogadamy później, dobrze? Co teraz masz?
- Opiekę nad magicznymi stworzeniami – powiedziała Luna rozmarzonym głosem, wciąż jednak patrząc z troską na Hermionę. – Może Hagrid w końcu przyzna mi rację co do krętorogich chrapaków!
Prefekt naczelna Gryffindoru stłumiła śmiech, pocałowała Lunę w policzek i wróciła do jedzenia.
Nie dane jej jednak było skonsumować grzanki w spokoju, bowiem poczuła czyjeś mocne dłonie na swoim ramieniu. Podniosła głowę i ujrzała Neville’a.
- Hermiona! – powiedział ciepło przystojny Gryfon. – Wszystko w porządku?
Zmusiła się do uśmiechu.
- Jasne, a u ciebie? Świetnie cię widzieć, słyszałam, że twoi rodzice…
- Lepiej z nimi, fakt – przerwał jej chłopak, czerwieniąc się z radości. – Magomedycy twierdzą, że być może za kilka miesięcy z tego wyjdą!
Hermiona nie spuszczała z niego wzroku. Kiedy skończył, westchnęła i powiedziała:
- Na Merlina, Neville, jesteś taki przystojny!
Roześmiał się, przytulił ją po przyjacielsku i odwrócił się z zamiarem porozmawiania z Luną.
- Coś się stało, Hermiono, tak w ogóle? – rzucił na odchodnym. - Bo kiepsko wyglądasz… Zmartwienia jakieś?
- Cholera, serio to aż tak widać?! – zaklęła pod nosem Gryfonka, ale uśmiechnęła się sztucznie do Longbottoma i powiedziała: - Skąd, Neville. Nie wyspałam się po prostu – i usiadła do stołu, sięgając po tost.
Zjadła może z trzy kęsy, kiedy ktoś zaszedł ją od tyłu z okrzykiem „Hermioooonaaaa”!  - i już po chwili czyjeś dłonie uniosły ją wysoko do góry.
- Dean! Seamus! – zawołała ze śmiechem. – Puśćcie mnie, wariaci!
- Nie gniewaj się, o Święcąca Jasno Gwiazdko Gryffindoru! – powiedział Dean i razem z Seamusem odstawili Hermionę na ziemię. – Pomyśleliśmy, że przyda ci się trochę rozrywki, zmartwiona jakaś jesteś… A po za tym, stęskniliśmy się!
Hermiona zaklęła cicho pod nosem, ale uśmiechnęła się dziarsko i powiedziała:
- Też się za wami stęskniłam, chłopaki!
- Wiesz – powiedział Seamus z udawanym wzburzeniem. – W ogóle się z nami nie przywitałaś!
- Przepraszam, chłopaki, przepraszam… - kajała się Hermiona.
Gryfoni spojrzeli po sobie z cwanym i porozumiewawczym uśmiechem, po czym Dean zaproponował:
- Dobra… Buziak w policzek i ci wybaczymy.
Hermiona pokręciła głową, pukając się jednocześnie w czoło, ale cmoknęła kolegów w policzki. Obdarzyli ją promiennymi uśmiechami i odeszli.
Usiadła.
Ale nie dane jej było zjeść tego przeklętego tosta, bo ledwo po niego sięgnęła ogłuszył ją pisk o niesamowicie głośnym tonie.
- Ginny! – krzyknęła, zrywając się i natychmiast tonąc w uścisku przyjaciółki.
- Hermi! Na Merlina, jak ja się o ciebie bałam! Jak tęskniłam! I… Jak mogłaś ze mną wczoraj nie zamienić nawet słowa!? – Ginny z każdą chwilą zmieniła wyraz twarzy z pełnego szczęścia na wściekły.
- Przepraszam! – zawołała po raz kolejny tego dnia prefekt naczelna Gryffindoru. – Po prostu wczoraj siedziałam w wagonie prefektów naczelnych… Ale może usiądźmy, co?
Weasley przytaknęła na znak zgody, po czym spoczęły na ławce i zaczęły rozmawiać przyciszonymi głosami.
- Byłam tam sama, tak w ogóle. W tym wagonie.
- Dlaczego? – zdziwiła się Ginny, zabierając Hermionie tosta i nadgryzając go z jednej strony. – Mmm, dobre! Z truskawkowym dżemem?
- Ginny! – upomniała ją nieco zdenerwowana Hermiona. – Oddaj mi mojego tosta, próbuję go zjeść od piętnastu minut. W każdym bądź razie Ellie Black siedziała całą podróż z wymiotującym pierwszoroczniakiem, Ernie pewnie z kolegami z Hufflepuffu, a Zabiniego to nawet widziałam ze Ślizgonami.
- Zafini jeft pfefektem nafelnym Sfytefinu? – zapytała Ginny z ustami napchanymi chlebem, co aż za bardzo skojarzyło się Hermionie z Ronem. Szybko odgoniła od siebie bolesne myśli o byłym chłopaku i odparła:
- Nie.
- No jak to? – Ginny z wrażenia aż przełknęła wszystko co miała w ustach, wzbudzając tym niemały podziw swojej przyjaciółki. – Mówiłaś, że był.
- Bo był.
- No to co mówisz, że nie jest?
- No bo nie jest.
- Cholera Hermi, zdecyduj się…
- Zabini był prefektem. Ale już nie jest.
- To kto teraz jest?
- Malfoy.
- Coo?!
- Nie drzyj się tak, ludzie się gapią. Zrezygnował.
- Malfoy?!
- Nie, kretynko. Zabini.
- Sama jesteś… Co?! Czemu?
- Bo jest głupi…?
- Ale jakiś powód głębszy mieć musiał.
- Ginny, on w ogóle nie jest głęboki, to jakim cudem ma mieć głębsze powody?
Zamilkły.
Ginny, najwyraźniej zszokowana faktem, że ktoś mógł nie chcieć być prefektem dokończyła posiłek w milczeniu, a Hermiona sięgnęła po nadgryzionego, zimnego już tosta.
- A wczoraj? – zapytała po chwili młodsza z Gryfonek.
- Ale co wczoraj? – Hermiona spojrzała na przyjaciółkę nieprzytomnie, popijając jednocześnie sok dyniowy.
- Dlaczego wczoraj nie rozmawiałyśmy?
- Ach – odłożyła kubek. – Bo najpierw pierwszoroczniaków musiałam zaprowadzić, a potem prefektów naczelnych do dormitorium, bo jako jedyna wiedziałam gdzie jest…
- Skąd? – zdumiona Ginny popatrzyła na nią niepewnie. – McGonnagal ci pokazała?
- Poniekąd, ale… Chwila. Harry nic ci nie mówił? – teraz zdziwiła się Hermiona.
- No… - zawahała się Ginny, po czym rozejrzała się dookoła, czy nikt ich nie podsłuchuje i szepnęła: - My… Nie rozmawiamy ostatnio ze sobą.
- Co się stało? – zmartwiła się od razu Hermiona.
- Potem ci powiem, dobrze? Długa historia… Dokończ lepiej to, co zaczęłaś mówić.
- A co czym…? Ach. No to potem długo gadałam z Ellie i… Co się stało? – zapytała, bo Ginny wyraźnie zmarkotniała.
- To dziecinne… - stwierdziła szybko ruda, odsuwając się lekko od stołu.
- Ale o co chodzi? – Hermiona zaczęła się lekko irytować.
- No bo… Skoro masz teraz tą całą Ellie, to pewnie…
Hermiona aż spurpurowiała z oburzenia.
- No wiesz?! – podniosła głos. – Jak możesz tak mówić?! Przecież jesteś moją przyjaciółką a nie dziewczyną!
- Przepraszam, Hermi, przepraszam… - kajała się Ginny.
- To, że zaprzyjaźniłam się z nią, nie znaczy, że nie przyjaźnię się dalej z tobą! – Hermiona naprawdę się zirytowała.
- Wiem, przepraszam! Po prostu wczoraj nawet się nie przywitałyśmy, a dzisiaj słyszę, że spędziłaś cały wieczór z Ellie… Boję się, że nie będziesz miała dla mnie czasu…
- Dla przyjaciół zawsze mam czas – odpowiedziała poważnie Hermiona i pocałowała Ginny w policzek. – Muszę iść, mam eliksiry. Wpadnę do twojego dormitorium wieczorem, muszę ci powiedzieć to, czego nie powiedział ci Harry.
Ginny westchnęła cicho, uśmiechnęła się i szepnęła przyjaciółce nad uchem:
- Mam nadzieję, że to dobre wiadomości.
- Nadzieję możesz mieć – odparła Hermiona słabo. – Ale z własnego doświadczenia wiem, że jest przereklamowana.
***
Bywają w życiu rzeczy niezmienne.
Które pomimo upływu czasu zawsze pozostaną takie same.
Których nic i nikt nie jest w stanie zmienić.
Które, mimo iż czasem niewygodne, stają się nieodłączną częścią naszego życia.
Do których się przyzwyczajamy.
I choć są uciążliwe, akceptujemy je.
I do takich właśnie rzeczy należały eliksiry ze Ślizgonami.
Hermiona, chcąc nie chcąc, zaakceptowała fakt, że to właśnie z Domem Węża uczęszcza na te lekcje. Nie można jednak powiedzieć, żeby był to dla niej specjalny powód do radości.
Dlatego też tego dnia, stanąwszy przed salą, w której nauczał profesor Slughorn, odczuła większą niechęć niż przed jakąkolwiek inną lekcją.
Pierwsze co zobaczyła, to Parkinson patrzącą z wyraźnym poczuciem winy na Malfoy’a, który ignorował ją z największą starannością, rozmawiając jednocześnie z Zabinim. Na widok wyszczerzonej przepraszająco Mopsicy miała ochotę wrócić tam, skąd przyszła, zauważyła jednak Harry’ego.
Podeszła do niego i mruknęła:
- Cześć. Ron olewa naukę?
- Najwyraźniej – odparł wesoło Wybraniec, rozglądając się dookoła. - A myślałam, że żartował, mówiąc mi, że nie przyjdzie… To siedzimy razem?
Hermiona pokiwała lekko głową i kiedy na horyzoncie ukazała się szeroka sylwetka Slughorna, jako jedna z pierwszych weszła z przyjacielem do klasy.
***
Draco obudził się bez kaca (nie zasmakował w końcu zawartości barku, stwierdzając, że jest śpiący) i w wyśmienitym humorze, który minął mu jak ręką odjął, gdy Pansy zaczęła się do niego szczerzyć i robić, w jej mniemaniu, zalotne minki.
Sto razy mówił tej dziewczynie, że ma się odczepić. Najwyraźniej wciąż jednak jest to o sto razy za mało…
Niestety, tym razem towarzyszyła mu już na śniadaniu, przez co musiał bardzo uważać, żeby nie zwrócić tego, co właśnie skonsumował wprost na talerz. Jej wyszczerzone szczęki odbierały mu apetyt. Zabini śmiał się z jego niedoli, więc jako kandydat na rozmówcę został natychmiast skreślony.  Z braku lepszej możliwości Smok zaczął więc obserwować stół Gryfonów.
A było na co popatrzeć, oj tak!
Draco był dobrym obserwatorem i szybko zauważył, że Granger jest wśród Gryfonów (i nie tylko) szanowana, podziwiana i lubiana. Każdy się z nią witał, przytulał, całował w policzek, lub też po prostu posyłał zatroskane spojrzenie, widząc jej zmartwioną twarz.
Bo rzeczywiście, coś z Granger było nie tak.
Draco przewiercał ją wzrokiem na wylot, próbując dowiedzieć się, co dokładnie, ale niestety – mimo swojej wszechwiedzy i inteligencji tego akurat nie zdołał się dowiedzieć.
Tymczasem Pansy, obrażona, ze jest ignorowana, przyłożyła mu książką w głowę na oczach wszystkich Ślizgonów.
Draco, którego duma została gwałtownie urażona i obrażona, wyciągnął różdżkę i wycelował nią w Parkinson z miną seryjnego mordercy. Ta, przerażona tym, co przed chwilą uczyniła, zaczęła go publicznie przepraszać, kajać się i jęczeć, że nie wie, co w nią wstąpiło.
Tymczasem Malfoy, średnio przejęty jej pokutnymi słówkami, podpatrywał stół Gryfonów. Bardzo by nie chciał, żeby pewna wścibska, przemądrzała Gryfonka zobaczyła, że jej znienawidzony wróg oberwał właśnie od Parkinson książką w łeb. Jednego był bowiem pewny – takiego widoku Granger by nie zapomniała…
***
- Wiesz – powiedziała Hermiona, kiedy razem z Ellie siedziały w pokoju wspólnym prefektów naczelnych. – Trzeba coś zrobić, żebyśmy miały razem patrole…
- No – zgodziła się Ellie, kiwając energicznie głową, przeglądając jednocześnie podręcznik do Zaklęć.
- Bo przecież my się z Malfoy’em pozabijamy, przebywając sam na sam przez trzy godziny – Hermiona snuła dalej swoje przypuszczenia, przerzucając jednocześnie stronice jakiejś książki i podgryzając mięso przyniesione przez Stworka.
Była właśnie pora obiadowa, ale Hermiona wraz z Ellie postanowiły zostać w dormitorium, gdzie miały możliwość spokojnego pogadania, bez ryzyka, że ktoś je usłyszy.
No i miały wspólny stół, nie jak w Wielkiej Sali. Ellie siedziała przecież przy stole Krukonów, a Hermiona – Gryfonów.
 - Nie wątpię – przyznała Ellie, patrząc przyjaciółce przez ramię. – O czym czytasz?
- Transmutacja – odparła krótko Hermiona. – W ogóle najfajniej byłoby mieć patrol razem, chociaż przez te pierwsze miesiące… Nagadamy się do woli.
- No – powiedziała Ellie, powracając do swojej lektury.
- Bo jak będę miała z Ernie’m, to jeszcze pół biedy, on jest nawet znośny… To znaczy, nudziarz z niego i dziwak, ale przynajmniej nie jest… No wiesz… Taki… No… No po prostu nie jest Malfoy’em!
- Nie da się ukryć.
- Mam z nim zatarg od początku naszej znajomości właściwie – kontynuowała Hermiona, machając leniwie stronicami książki. – Dokuczał mi i przezywał, ale ja w sumie to nie byłam mu dłużna…
- Niewątpliwie.
- To znaczy Malfoy, nie Ernie, oczywiście! Do niego nic nie mam.
- No tak.
- A do Malfoy’a a i owszem. I to cię może zdziwić, ale ja w przeciwieństwie do niego nie ograniczałam się do wyzwisk i gróźb.
- O  - zainteresowała się Ellie, podnosząc nareszcie wzrok znad książki. – Kontynuuj.
- Och – powiedziała niedbale Hermiona. – Przyłożyłam mu raz w twarz.
Ellie wybuchła śmiechem, upuszczając jednocześnie książkę.
- No co? – broniła się Hermiona. – Wkurzył mnie.
- Czemu ja też na to nie wpadłam? – zapytała Ellie, zanosząc się chichotem. – Ale musiał mieć minę!
- Zwiał – poinformowała ją Hermiona uroczystym tonem. – Zabije mnie, jak się dowie, że wiesz – dodała, ale nie wyglądała na specjalnie przejętą wizją własnej śmierci.
- Najpewniej – przyznała Ellie, wciąż śmiejąc się pokątnie.
- Jeden jedyny raz komuś przyłożyłam – powiedziała Hermiona z namysłem. – I to był Malfoy. Na Merlina, Ellie, sama pomyśl – my się pozabijamy razem na patrolu! Trzeba coś zrobić!
***
Ginny była rozczarowana.
A i owszem.
Słowa przyjaciółki, choć miłe i pokrzepiające, wcale jej nie pomogły. Wciąż czuła, że Ellie w pewien sposób zabiera jej Hermionę. To było samolubne i Ginny nienawidziła siebie za te uczucia bardzo, tak bardzo…
Ale nie mogła nic na to poradzić.
Hermiona miała rację, przecież nie jest jej dziewczyną, tylko przyjaciółką. A przyjaciół można mieć więcej.
W takim razie… Dlaczego? Dlaczego Ellie wywiera na nią taki wpływ? Dlaczego jej nie lubi i nie potrafi zaakceptować?
Było już po popołudniowych lekcjach.
Leżała na swoim łóżku w dormitorium dziewcząt z szóstej klasy. Była sama. Natalie, Emily i Betty, z którymi dzieliła pokój, zniknęły gdzieś pół godziny temu.
Zaraz miała przyjść Hermiona. Nareszcie. Niech przyjdzie, niech ją uwolni od tych myśli.
- Zdecydowanie nie powinnam myśleć – powiedziała Ginny sama do siebie.
Huknęło i otworzyły się drzwi. Ginny poderwała się do pozycji siedzącej i odruchowo chwyciła różdżkę.
- Spokojnie – powiedziała Hermiona. – To tylko ja. Dlaczego nie powinnaś myśleć?
***
Posiedziały.
Porozmawiały.
Wyżaliły się sobie nawzajem.
I Ginny poczuła się lepiej. Hermionie zależało na ich przyjaźni. Powiedziała co zrobił jej Ron. Powiedziała, że nie chce do tego wracać. Że chce żyć dalej, zupełnie jakby tych ośmiu spędzonych wspólnie lat nie było. Powiedziała, że wie, że to nie będzie łatwa. Ron to bardzo ważna część jej życia, tyle wspólnych chwil, uśmiechów, radości…
Ale jednocześnie tyle smutku, kłótni i niedomówień…
Ginny była zła na brata. Zła, że ją skrzywdził… I tak była już wystawiona przez los na próbę, dlaczego to utrudniał?
Ona również zwierzyła się Hermionie. Z tego, że jej związek z Harry’m to przeszłość, choć jeszcze niedokonana. Chce się z nim przyjaźnić, ale nic więcej… Nie uda im się stworzyć udanego związku. Ona sama musi to przerwać, teraz, bo inaczej zabrną za daleko…
***
Było sporo po 23, gdy zmęczona Hermiona wróciła po cichu do dormitorium, dziękując w duchu osobie, która wymyśliła, ze tego pierwszego dnia szkoły nie ma jeszcze patrolów. Nie dałaby dzisiaj rady.
Było jej lekko i przyjemnie, jak po każdej rozmowie z Ginny. Oczyszczała atmosferę, przywracała wiarę. Była wszystkim. Hermiona nie mogła zrozumieć, dlaczego ruda uważa, że Ellie zabierze jej przyjaciółkę! Nic bardziej absurdalnego…
- Bo Ellie to Ellie, a Ginny to Ginny – mruknęła filozoficznie, otwierając drzwi swojego dormitorium.
I prawie dostała zawału.
Na łóżku siedziała sobie jak gdyby nigdy nic… Ellie.
Z Malfoy’em.
***
Obje podskoczyli, gdy ją ujrzeli.
Draco momentalnie wstał. Nie wiedział, dlaczego dał się wciągnąć kuzynce w tę idiotyczną rozmowę. I to gdzie? W dormitorium tej, o której konwersowali.
Wyszedł, nie oglądając się za siebie.
Nie chciał dać po sobie znać, że ta krótka wymiana zdań z Ellie zrobi na nim wrażenie.
Jakim cudem siedzieli w ogóle w jej pokoju?
Zmarszczył czoło.
Ach tak. To było wtedy, kiedy wychodził ze swojego dormitorium, a Ellie stała na piętrze i wyglądała przez barierkę.
Zawołała go.
Podszedł do niej.
Poszli porozmawiać.
Tylko, do cholery, dlaczego właśnie tam?
Pokręcił głową z niedowierzaniem. Trzeba to jakoś odreagować. Ellie robiąca mu wyrzuty nie jest wspomnieniem godnym zapamiętania.
Zdecydowanym ruchem otworzył barek.
Czas przetestować jego zawartość.
***
- Co ty… Z nim… Tutaj…? - zdezorientowana Hermiona patrzyła na Ellie z niedowierzeniem.
- Spokojnie, Hermiono, spokojnie. Tylko rozmawialiśmy. Naprawdę. Słowo.
- Ale… Dlaczego… U mnie…?
- Tak jakoś wyszło – na twarzy Ellie malowała się autentyczna skrucha. – Przepraszam, nie powinnam…
- Nic się nie stało – powiedziała Hermiona. – Ale… Dlaczego…?
- Nie wiem, naprawdę – powiedziała Ellie gorączkowo. – Naprawdę nie mam pojęcia.
- No dobra – Gryfonka podeszła do biurka i wyjęła podręcznik do transmutacji. – Wierzę ci, że nie podłożyliście mi pod łóżko  bomby, czy czegoś w tym rodzaju.
- Nie śmiałabym – odparła poważnie Krukonka. – Ale, ale! – zawołała po chwili, widząc, że Hermiona otwiera książkę. – Nie ma mowy o czytaniu! Newsa mam.
- No dajesz – Hermiona z cichym westchnięciem odłożyła podręcznik.
- McGonnagal przekazała mi grafik patroli.
Hermiona zbladła w jednej chwili.
- Jestem z Malfoy’em, tak? – zapytała słabo, wyłamując sobie palce.
Ellie przypatrywała jej się ze współczuciem.
- Niee… - szepnęła błagalnie Hermiona. – Tylko nie z Malfoy’em…
Zapadła cisza, którą przerywał jedynie przyspieszony oddech Hermiony.
- Żartowałam! – oznajmiła radośnie Ellie. – Spokojnie, nie jesteś z Malfoy’em! Przez pierwsze dwa miesiące mamy patrole razem!
- Merlinie! Naprawdę? – mało brakowało, a Hermiona udusiłaby Ellie, przytulając ją zapalczywie.
- Ej, spokojnie, bo mi powietrza zabraknie - roześmiała się Krukonka.
- Jak to zrobiłaś? - Hermiona odsunęła się trochę. - Bo maczałaś w tym palce, prawda?
- Cóż - Ellie uśmiechnęła się cwaniacko. - Ustalmy jedno, dobra? Ty jesteś od myślenia, a ja od działania.
Wtedy w szybę zapukała szkolna sowa płomykówka. Zdumione dziewczyny popatrzyły na siebie z wahaniem.
- Otwórz – poprosiła Hermiona.
- Nie, ty otwórz. To twoje dormitorium.
- Ale ty siedzisz w nim dłużej – mruknęła Hermiona, ale wstała i wpuściła sówkę do środka.
Odwiązała list, który miała przyczepiony do nogi, przeczytała go i przełknęła głośno ślinę.
- Co jest? – zapytała Ellie.
- McGonnagal i Slughorn organizują pojednanie domów. Integrację taką…
- No i co?
- No i tu jest lista par współpracujących… Chodzi o robienie razem przydzielonych przez opiekunów domów projektów. To będzie trwało cały rok.
- No i? – Ellie wciąż nie widziała problemu. Współpraca dwóch nienawidzących się domów – fajna sprawa!

- No i ja jestem z Malfoy’em – jęknęła blada jak trup Hermiona.
_____________________________________
Oddaję w terminie, z czego jestem dumna.
Miał być 13 i jest 13. Hej ho, idealnie w moje urodzinki.
Dzisiaj krótkie informacje będą :3
Otóż - wszelkie wątpliwości i niedomówienia, takie jak przyczyny pogorszenia się relacji Harry'ego i Ginny, PRAWDZIWY powód rozpadu zwiazku Rona i Hermiony - będą wyjaśniane. Ale z czasem. Nie wszystko naraz.
Jak zdązyliście zapewne zauważyć - jest baaardzo mało Draco, Blaise'a i Harry'ego. I Rona też (ale zauważyłam, że na to nie narzekacie). Co do naszego kochanego Malfoy'a, to oczywiście będzie go sporo w następnych rozdziałach. Ale popełniłam błąd, nie rozwijając postaci Blaise'a, bo to dlatego Draco jest mało. 

Lumossy

__________
Rozdział 3
Ilość stron: 13
Ilość słów: 3716
Cytat: Autor nieznany

31 komentarzy:

  1. Rozdział fajny, ale od nowych wątków trochę mnie głowa rozbolała :D

    Piszesz bardzo fajnie, ale mało uwagi poświęcasz na postacie drugoplanowe jest tylko Hermione-Draco-Ellie-Ginny-Harry - pojawia się niby Pansy, czasem wspomniany jest Ron, a Blaise... Blaisa jest stanowczo za mało :(

    Ale oprócz tego, to bardzo mi się podoba, Hermiona pechowiec, już sama wykrakała, że będzie z Malfoyem :DD

    http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/ zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona pechowiec pecha miec będzie do końca opowiadania, przypadek taki ciężki... Spokojnie, Blaise będzie. Mam pomysł, wiem, co z nim zrobię :D Rozpisałam sobie wszystko dzisiaj na angielski, niemieckim i informatyce (jedna lekcja nie starczyła). I losy znanych już postaci, takich jak Ellie, Blaise, Ginny, Ron czy Harry oraz takich zupełnie nowych są obmyślone i napisane w notatkach.
      Teraz muszę to po prostu ładnie rozwinąć.

      Usuń
  2. Mnie się podoba. Lubie jak wszystko jest na złość naszej kochanej parze. Ale faktycznie jest troszkę za mało Blaisa, możesz np. napisać, że on przyszedł do dormitorium Draco i się tam bardziej zapoznał z Hermioną lub wpadł na Ginny i się do siebie zbliżyli no niewiem coś takiego :D
    zapraszam też do siebie: http://dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com/
    weny
    Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise nie będzie z Ginny...
      Ups, ten mój niewyparzony język...
      nie, ale serio - Ginny nie będzie z Harry'm...
      Zresztą, wszystko wyjaśnię wkrótce!

      Usuń
  3. Fakt, Blaise wniósł by... siebie. Z natury to śmieszek, więc dawaj go w 4 :3
    Świetnie piszesz ;> Przez ciebie się spóźnię do Gim ale co tam :D
    Życzę weny.
    Yśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, weź, bo będzie, że utrudniam ci edukację, a to karalne.
      +dzięki <3 i dam Blaise'a, mam na niego pomysł już.

      Usuń
  4. Witaj, kiedyś skomentowałaś moje opowiadanie, więc postanowiłam powiadomić o nowym blogu: dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com
    Serdecznie zapraszam :)
    Postaram się niedługo nadrobić wszystkie rozdziały, bo zapowiada się świetna historia. :)
    Cave Inimicum z dramione-pod-oslona-nocy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wczoraj zajrzałam na twojego bloga, ale nie zdążyłam skomentować, bo internet, co tu dużo mówić - został mi odłączony ;) Także dzisiaj wrócę i dodam komentarz, bo wstęp bardzo mi się spodobał :D

      Usuń
  5. Hej, nie bardzo wiedziałam, w którym miejscu na blogu Cię poinformować o nowej notce. Od Twojego ostatniego komentarza pojawiły się już dwa rozdziały i nie wiem czy je przeczytałaś? :)) Zapraszam na http://www.dramione-by-empiezo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, powiadamiać o nowych rozdziałach możecie pod ostatnią notką - mi to nie przeszkadza i mam pewność, że niczego nie przeoczę :)

      Usuń
  6. Na początek życzę ci spóźnionego wszystkiego najlepszego :*. Spóźnionego dlatego, że... I tu jest miejsce na jakąś tandetną wymówkę, ale powiem po skrócie, że do czwartku nie miałam dostępu do kompa, zresztą i tak to już nieważne :D.
    Do rzeczy- że tak powiem rada jestem, iż nie będzie Hinny *taniec radości szaleństwa* Straaasznie nie lubię tej pary i teraz zostawiasz mi temat do rozmyśleń z kim H. skończy... Z jednej strony chciałabym, żeby był z Luną, a z drugiej widzę ją z Nevillem... A może wymyślisz coś jeszcze innego np. on i Ellie? Poczekamy zobaczymy :D.
    Ginny najlepiej pasowałaby do Rona, ale to rodzeństwo... Pierwszy inny kandydat, o którym pomyślałam to Blaise, ale czytam komentarze i widzę, że jednak nie... To może Neville? Dobra, kończę już te zgadywanie i przejdę do sedna:
    Ellie jest świetna! Co chwila śmiałam się na jej tekstach, ogólnie podoba mi się jej styl bycia. Oby było jej jak najwięcej <333. Jestem ciekawa z kim skończy, fajnie byłoby gdyby była z Harrym, ale... Kurczę, miałam skończyć te podchody! Zaciekawiłaś mnie też pisząc, że będą nowe postacie. Będzie więcej możliwych parringów hehe.
    Dobra, kończę już, przepraszam za ten chaotyczny komentarz,
    pozdrawiam,
    weny życzę :*,
    Abigail.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie napisałam 5 stron rozdziału 4. Pół z tego należy do Luny i jeszcze jednej osoby (dowiecie się jakiej) a drugie pół do Zabiniego i Draco. Zabieram się za nowe postacie! :D

      Usuń
  7. Jest taki problem ,że na twoim drugim blogu nie można dodawać komentarzy z anonima .Potrafisz to jakos naprawić? : D
    ~Someone

    OdpowiedzUsuń
  8. To urocze, że każdy tak traktuje Hermione. Ciekawe o czym to rozmawiała Ellie z Draco...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź w następnym rozdziale :3 Który się właśnie pisze, btw :)

      Usuń
  9. Fantastyczny!
    Genialny!
    Czarujący!
    Piękny!
    Fenomenalny!
    Uwielbiam tego bloga!
    Tak bardzo ma oryginalny styl, że po prostu nie da się tego opisać słowami ! ♥
    Jakim prawem piszesz tak świetnie, hmm? -.-
    Kurczę ile teraz rzeczy dzieje się w mojej głowie! Ja chcę odpowiedzi na wszystki epytania które mnie nurtują :_; ♥
    Zazdroszcę talentu! ♥
    Tak lekko się czytało ten rozdział, że po prostu *.*
    Czekam na nn i życzę WENY ;*
    Pozdrawiam ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    (nowy rozdział :D )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ocena Twojego bloga już została opublikowana. Zapraszamy :D

    http://oceny-opowiadan-potterowskich.blogspot.com/2013/10/impossible-dramione.html

    Pozdrawiam i weny życzę,
    be happy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam serdecznie na Rozdział 019 „Zwodniczy plan” na bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! :o weszlam tu przypadkiem chcialam znalezc piosenke a kliknelam w dramione xD zaciekawil mnie prolog, a pozniej juz z gorki z zapartym tchem przeczytalam te dwa rozdzialy :3 masz fajny styl pisania, wartka akcje i super dialogiim nie zmienilas charakterkow bohaterow co jest wielkim + :) postac Blackowny mnie zaskoczyla i juz wiem, ze bardzo ju lubie :p haha, jem akurat tosty i przez smiech sama nie moglam zjesc xD szkoda juz tesknie za Harrym, Diabelkiem za malo ich .. :( masz wielki talent :D rozdzial jest fenomenalny, cudowny, dlugi, wartki, zabawng, wzruszajacy, ludzki, emocjonalny *,* nie do opisania ;) na pewno zostane tu juz do konca, jako twoja stala czytelniczka /lapciaa..<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnei piszę rozdział, w którym Blaise pełni dość dużą rolę, a najwięcej będzie tu postaci drugoplanowych c: Także cierpliwości, wszystko już w pierwsze dni listopada.
      I dziękuję ci za tak miły komentarz, to dla mnie naprawdę dużo znaczy :)

      Usuń
  13. Prosiłaś mnie o informowanie o nn, a więc zapraszam cie na rozdział czwarty na http://hogwart-z-tamtych-lat.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Miło mi jest powiadomić Ciebie, iż nominowałam twojego bloga do The Versalite Blogger Award oraz Libester Award ;D Więcej informacji u mnie na blogu.
    Pozdrawiam serdecznie
    Victorie la Roulette

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałam tylko dać znać, że wróciłam, a do jutra powinnam nadrobić zaległości w czytaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :)
    Uwielbiam Ellie jest po prostu świetna, ma fajne poczucie humoru :D I niech będzie z Blaisem, proszę (:
    Zastanawiam się o czym gadała z Draco?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń