Rozdział krótki, bo od następnego będzie dużo wydarzeń i chciałam nabrać oddech ;)
_____________________________________________
"Trzeba być bardzo dzielnym, by stawić czoło wrogom,
ale tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom."
- No i jaki on jest?
- Miły. Może nawet za miły.
- Nie narzekaj, niewdzięcznico. Mogłaś trafić gorzej.
- Nie narzekam! Po prostu to trochę podejrzane…
- Że jest miły?
- Aż tak miły. Hermiono, to Ślizgon…
- Jesteś pełna uprzedzeń, Ginny…
Malfoy z kpiącym i ironicznym uśmiechem przysłuchiwał się
rozmowie dwóch idących przed nim Gryfonek. Młodsza, choć wyższa od przyjaciółki,
ruda Weasley szła z pięcioma opasłymi książkami, ubrana w nieodłączny hogwarcki
mundurek, starając się jednak o drobne odstępstwa od szkolnych reguł. Spódnicę podwinęła sprytnie, białą koszulę
włożyła do niej tylko częściowo, a krawat zawiązała zawadiacko i byle jak,
dostosowując się do panujących obecnie w Hogwarcie trendów. Granger natomiast
służyła za chodzący przykład wzorowej uczennicy. Idealnie leżąca spódnica,
wyprasowana koszula, prosto zawiązany krawat w barwach Gryffindoru, a w dłoniach
oczywiście sto pięćdziesiąt książek.
Pewnie szły do biblioteki. Świetnie się składa, bo on też.
Kiedy przekroczyli próg, Gryfonki skierowały się do działu z
rodowodami czystokrwistych czarodziei. Co za przypadek, on też.
Wróć.
- Weasley i Granger w dziale poświęconym arystokratom?
Odwróciły się i popatrzyły na niego zdezorientowane i
dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że wypowiedział swoje myśli na głos.
- Zjeżdżaj, Malfoy – warknęła Granger, posyłając różdżką
książki na półki.
- Miła jak zawsze! – uśmiechnął się ironicznie.
- Jesteś pełna uprzedzeń Hermiono – powiedziała Weasley, naśladując przemądrzały głos swojej przyjaciółki, a zrobiła to tak
dobrze, że Malfoy usilnie i z całą mocą powstrzymywał się przed głośnym śmiechem.
- Ja mogę, kochanie – powiedziała Granger, uśmiechając się
do rudej przesłodko i powracając do
układania książek.
- Phi – prychnęła Weasley.
- Rusz się i odstaw te książki, Ginny – Granger
najwidoczniej opracowała nową strategię, polegającą na całkowitym ignorowaniu
jego nieskromnej osoby.
- Czego szukacie w tym dziale? – postanowił ją sprowokować.
– Z tego co wiem, Granger, nie masz tu żadnych korzeni.
- Jak już sprawdzimy tę część – znów zero reakcji. –
Zajmiemy się tamtą.
- Chyba, że… – udał zamyślonego, podpierając łokieć na
najbliższym stosie książek i pocierając palcem brodę. – … Desperacko starasz
się udowodnić, że jest inaczej.
Ruda Weasley posłała mu mrożące krew w żyłach spojrzenie i
już otwierała usta, kiedy ubiegła ją Granger.
- A potem, Ginny, popatrzymy jeszcze na zapisy pogrzebowe z
tego cmentarza. A właśnie – odłożyła ostatnią książkę na półkę. – Malfoy.
Fatalnie cię widzieć. Mówiłeś coś? – nim odpowiedział, machnęła ręką, i
sięgnęła po różdżkę i ściągnęła kolejne opasłe tomisko przed swój własny, mały
nosek. – To świetnie. Przejrzyj spisy zmarłych, musimy się za to zabrać.
- Miałem ciekawsze plany – odparł, zirytowany, że go
ignoruje i w dodatku się rządzi.
Zamknęła z hukiem starą księgę, aż wyleciała z niej chmara
kurzu i osiadła na czubku jej nosa. Spojrzała na niego z politowaniem i uniosła
kpiąco prawą brew.
- Chciałeś pogapić się z uwielbieniem na swój rodowód? –
zapytała sarkastycznie.
Pochylił się ku niej i odpowiedział tym samym tonem:
- Ja przynajmniej mam się na co pogapić.
- Zamknij się Malfoy! – nie wytrzymała Ginny.
Odepchnął się od stosu książek i popatrzył na młodszą
Gryfonkę z góry.
- Od zawsze byłaś taka pyskata, co nie? Nawet jak broniłaś swojego
Portiera, który potem tak chamsko cię rzucił.
-Harry uratował ci życie, Malfoy – powiedziała Granger,
również wstając i nie dopuszczając Weasley do głosu.
- Nie prosiłem się – prychnął, niezadowolony z kierunku, w
którym zmierzała ta rozmowa.
- Mam ci przypomnieć, jak wołałeś o ratunek? – zapytała
hardo Granger, zadzierając głowę. – Chyba tego nie chcesz, co nie? Ale wiesz…
McGonagall chętnie użyczy mi myślodsiewni…
Weasley zachichotała, zachwycona tą wizją, a Malfoy
nieznacznie spiął mięśnie.
- Mnie możesz obrażać, dupku – powiedziała Granger, patrząc
na niego z nienawiścią. – Ale nie pozwolę ci krzywdzić moich przyjaciół.
- No tak… Waleczna, lojalna Gryfonka – wywrócił oczami z
zażenowaniem. – Sceny z tanich romansideł to nie dla mnie, Granger.
- Schlebiasz mi – uśmiechnęła się lekko, choć sztucznie, a
Malfoy zaczął się zastanawiać, jak wygląda jej szczery uśmiech. Chyba nigdy go
nie widział.
- To nie miał być komp… - zaczął i nawet przygotował sobie
ciętą ripostę, ale ona machnęła ręką lekceważąco i przerwała mu bezczelnie.
- Zamknij się i kompletuj tę listę.
Posłał jej mrożące krew w żyłach spojrzenie, na co
odpowiedziała mu tym samym, wzruszając ramionami i dodała swobodnie:
- Nie wymagam, żebyś pisał przy każdym nazwisku poległego
jego mordercę, to tak z tych lepszych wieści.
- Nie zabiłem nikogo – skłamał twardo, a jego źrenice
rozszerzyły się niebezpiecznie.
- Bezpośrednio może i tak – przyznała Granger, kręcąc lekko
głową. – Ale pośrednio?
- Po kolacji będziesz miała pół tej pieprzonej listy –
warknął, odwrócił się i kopiąc krzesło odszedł.
W tle usłyszał jeszcze, jak roześmiana Weasley mówi coś do
Granger i przybijają sobie piątkę.
- Jeszcze się policzymy – zapewnił ją zimno, ale na
szczęście nie usłyszała.
Ellie by go rozwaliła, gdyby było inaczej.
***
Tymczasem kuzynka najprzystojniejszego Ślizgona w szkole
dostała właśnie czkawki ze śmiechu. Siedziała przy stoliku kawowym w pokoju
wspólnym prefektów naczelnych i Blaise’a Zabiniego i próbowała pisać
wypracowanie, które zadała im McGonagall. Siedzący nieopodal najnowszy
mieszkaniec apartamentu na piątym piętrze, wspomniany już Zabini, usilnie jej w
tym przeszkadzał, czytając każde napisane przez nią słowo wyniosłym i
przemądrzałym głosem dyrektorki.
- Aby transmutować zwierzynę dużą… – grzmiał właśnie nosowo,
a Ellie szturchała go w bok za każdy wypowiedziany wyraz, ale rozchichotana
była mało przekonująca.
- Oddajcie prochy, ćpuny – warknął Draco, wchodząc do salonu
i kopiąc po drodze szafkę.
- Ktoś tu ma świetny humorek – powiedział Blaise głosem
McGonagall, na co Ellie wybuchła śmiechem i posławszy mu radosne spojrzenie,
zapytała kuzyna słodkim tonem:
- Ktoś ci dał kosza, Smoczusiu?
- Smoczki nie lubią, kiedy ktoś im odmawia – podchwycił
Blaise.
- Zieją ogieńkiem.
- Albo kopią szafki.
- Tak, jeśli nie mają ogieńka.
- Dobrze się bawicie? – zirytował się Draco.
- Bardzo – przyznała entuzjastycznie Ellie.
- Wkurzacie mnie – poinformował ich Draco złowrogo i opadł
na fotel ze zrezygnowaniem. – Wyrzucę cię stąd, Diable.
Nim Blaise otworzył usta, odezwał się kto inny.
- Nikogo nie będziesz wrzucać – powiedziała Hermiona i
wskoczyła od tyłu na kanapę pomiędzy Ellie i Blaise’a.
- Czy ty za mną łazisz?! – wkurzył się Draco.
- Malfoy! – warknęli jednocześnie Blaise i Ellie, mrożąc
blondyna spojrzeniem, a Hermiona uśmiechnęła się do niego prowokacyjnie.
- Nic jej nie powiedziałem! – zaparł się Draco, wymachując
rękoma w gestach, które miały podkreślić jego wątpliwą niewinność.
- Spróbowałbyś – Blaise zmierzył przyjaciela groźnym
spojrzeniem.
Draco wypuścił z irytacją powietrze, napiął mięśnie i wbił
wzrok w sufit. Przewrócił oczami, zacisnął szczękę i wysyczał:
- Po czyjej jesteście stronie, zdrajcy?
- Właściwej – odparli natychmiast Blaise i Ellie, spojrzeli
na siebie i parsknęli śmiechem. To jednak nie rozładowało wytworzonego pomiędzy
trójką nastolatków napięcia. Każda ściana, każdy mebel i najmniejszy ruch,
wchłaniał i odbijał ze zdwojoną mocą ich negatywne emocje. Każdy zakątek
eleganckiego apartamentu drżał od wytworzonych przez buzujących
osiemnastolatków wibracji i było jasne, że ktoś musi przerwać pozorny spokój i
ciszę, napiętą i delikatną jak bańka mydlana. Draco wiedział, że ten, kto
odważy się wyciągnąć palec i zbić ją koniuszkiem paznokcia, rozsierdzi go do
tego stopnia, że straci nad sobą panowanie.
Pytanie tylko, kto to zrobi.
- A ty po czyjej jesteś stronie? – padło na Ellie, co w
nieznacznym stopniu zminimalizowało wybuch Draco.
Niestety tylko nieznacznym.
- Staram się być po waszej! – wzburzył się i od razu poczuł
jak nadmiar adrenaliny, nerwów, złych emocji i popieprzonej sytuacji z ojcem
wypływa z niego z każdym słowem. Spodobało mu się to. – Myślicie, że nie mam
własnych problemów?! Nawet swojej opinii wyrazić nie mogę, jeśli się nie zgadza
z waszą o naszej cudownej nieczystej?! Bronicie jej, jakby była waszym
najważniejszym skarbem, a nie popieprzoną Gryfonką!
- Ale pojechałeś Malfoy – powiedziała bezbarwnie Hermiona,
unosząc brew. – Cudowna nieczysta? Popieprzona Gryfonka?
- Mój przyjacielu, ostatnimi czasy twoje riposty nie są za
wysokich lotów – przyznał z grymasem
niezadowolenia i zażenowania Blaise.
- Ubolewasz nad tym – podsunęła usłużnie Ellie.
- Ubolewam. Tak.
- Do cholery! – Draco
aż poderwał się z fotela. – Dajcie mi się chociaż wkurzyć!
- Dostaniesz zmarszczek – skrzywiła się Ellie.
- Właśnie – podchwycił Blaise. – I Black będzie się wstydzić
z tobą pokazywać.
- Ona i tak się z nim nie pokazuje – przypomniała Hermiona, główna strażniczka prawdy i sprawiedliwości. I nauki, ale
to w tym momencie mniej istotne.
- Już się wstydzi – wyjaśnił jej Zabini i oskarżycielsko
wyciągnął palec w stronę przyjaciela. – Zobacz, Hermionko. Tam. Widzisz?
- Zmarszczki? – upewniła się Hermiona, mrużąc powieki.
- Cokolwiek – wtrąciła się Ellie. – Czy widzisz tam Hermiono
cokolwiek oprócz buzującej kupy mięsa?
- I tlenionych kudłów – podsunął Blaise.
Hermiona uniosła brew i skrzywiła się.
- Tlenisz włosy, buzująca kupo mięsa? – zapytała z
niesmakiem.
Malfoy wydał z siebie dźwięk pomiędzy jękiem a warknięciem i
prychnięciem i przejechał sobie rękoma po twarzy.
- Jasne, że tleni – powiedziała Ellie pewnie.
- Czy inaczej miałby takie… - Blaise zamachał rękoma w
poszukiwaniu odpowiedniego słowa. - … blond?
- To takie mugolskie – stwierdziła Hermiona. – Ostatnio
zauważyłam, Malfoy, że używasz sporo mugolskich sprzętów. Nie wstyd ci?
Draco odjął dłonie od twarzy i potraktował ją zabójczym spojrzeniem.
- Czy możecie przestać? – zapytał z przesadną uprzejmością,
zaciskając szczękę aż do bólu, a widząc, jak Ellie, Blaise i Hermiona
jednocześnie otwierają usta, machnął ręką, wstał i szybkim krokiem, tupiąc
przesadnie, podszedł do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Echo jego
złości rozniosło się falami po apartamencie prefektów naczelnych i Blaise’a
Zabiniego. A gdy dotarło do trójki osiemnastolatków, zamiast posępnych i
zmieszanych spojrzeń, napotkało głośny śmiech.
***
- Słucham, panno Granger – Slughorn kolejny raz podczas
lekcji udzielał głosu Hermionie, a jej ręka była w górze niemal przez cały
czas. Tym razem pytał o poszczególne rodzaje eliksirów wywołujących
halucynacje. Hermiona znała każdy z nich, bo w wakacje, chcąc zagłuszyć
tęsknotę i traumę spowodowaną wojną, przeczytała o nich trzy księgi i obszerny artykuł
w czasopiśmie „Magonauka”.
Hermiona wstała ze swojego miejsca i stanęła obok
nauczyciela, za stołem zastawionym kociołkami o najróżniejszych zawartościach i
wskazała pierwszy od lewej, dymiący na tęczowo.
- Ten – powiedziała. – To silnie uzależniający, wręcz narkotyczny
Iris Deliramenta. Poprawia
samopoczucie, sprawia, że świat widzimy w barwach tęczy, ale użycie go nawet w
niewielkiej ilości powoduje silne przeczyszczenie. W nadużyciu może zniwelować
naturalne skurcze żołądka, utrudnić oddychanie, a nawet zniszczyć drogi
oddechowe.
- Brawo! – powiedział Slughorn z niekrytą dumą. – Widzicie?
– zwrócił się do klasy. – Panna Granger czy przed wojną, czy po wojnie, czy na
lekcji z Krukonami, czy ze Ślizgonami i tak jest przygotowana. Piętnaście
punktów dla Gryffindoru.
Hermiona zarumieniła się i poprawiła włosy nerwowym ruchem.
Zawsze miała problem z zachowaniem się w sytuacji, gdy wszyscy na nią patrzą i
komplementują. A już przy Ślizgonach w szczególności. Pospiesznie ruszyła na
swoje miejsce i usiadła obok Harry’ego.
- Gratulacje – szepnął Potter, zapisując coś skrzętnie na
pergaminie.
- Dzięki, że wciąż ze mną siedzisz, choć Ron wrócił na
zajęcia – odszepnęła, wyjmując pióro i maczając je w atramencie.
Wzruszył ramionami.
- Jesteś moją przyjaciółką, tak samo jak Ron przyjacielem –
wyjaśnił cicho. – Ale byłaś pierwsza.
- Teraz siedzi z Parkinson… - zauważyła Hermiona i zawisła z
piórem nad pergaminem.
Harry ponownie wzruszył ramionami.
- Przyda im się, współpracują przecież w Pojednaniu.
- A jak z tobą i Blaisem? – zapytała Hermiona, odrywając
wzrok od Rona i Pansy, siedzących z ponurymi minami na dwóch najbardziej
oddalonych od siebie końcach ławki jak tylko się dało.
- Jest spoko – powiedział Harry cicho i podsunął
przyjaciółce pod nos pergamin z notatkami. – Masz, przepisz.
- Dzięki.
- Lubisz Zabiniego? – zapytał przyjaciel, poprawiając
zsuwające się z nosa okulary.
- Bardzo – uśmiechnęła się lekko i spojrzała dyskretnie w
stronę, w której siedział Ślizgon. Blaise wyczuł jej spojrzenie, odwrócił się i
mrugnął, a jej usta rozciągnęły się w jeszcze większym uśmiechu i powróciła do
notatek.
- Ron chyba będzie chciał się z tobą pogodzić – ostrzegł ją
niepewnie Harry.
Westchnęła lekko.
- Harry…
- Pogadaj z nim Hermiono… - poprosił.
- No dobrze – zgodziła się niechętnie. – Ale tylko dla
ciebie.
Uśmiechnął się z wdzięcznością i cmoknął ją lekko w
policzek. Odpowiedziała mu błyskiem w oku i skrobaniem pióra po chropowatej
powierzchni pergaminu.
***
- Hermiona… Możemy pogadać?
Właśnie wychodziła z Harrym z pracowni profesora Slughorna,
gdy dobiegł ją głos Rona. Zatrzymała się i dała znak Harry’emu, żeby został z
nią.
- Dobrze – powiedziała spokojnie.
Ron dogonił ją i rzucił dziwne spojrzenie na Harry’ego, ale
Hermiona uprzedziła jego pytanie:
- On tu zostaje.
Ron westchnął ciężko, a Hermiona chwyciła odsuwającego się
dyskretnie Wybrańca za tył koszuli i przyciągnęła.
- No więc? – odwróciła się do Rona i przekrzywiła głowę w
oczekiwaniu na odpowiedź.
- Przepraszam… - wymamrotał pod nosem. Hermiona podniosła
brwi. – Przepraszam – powtórzył wyraźniej, podnosząc wzrok i natrafiając na jej
miodowe spojrzenie. – Jestem idiotą. Krzywdzę każdą dziewczynę, która się do
mnie zbliży.
Wypuściła wolno nadmiar powietrza nagromadzonego w płucach.
Puściła Harry’ego i założyła włosy za ucho. Już sam fakt, że Ron przeprosił ją
przy Harrym był dla niej ważny. Największym problemem Rona było przyznanie się
do własnych słabości i proszenie o wybaczenie.
Czy powinna mu je dawać? Czy na nie zasłużył?
Wiedziała, że nie.
Ale czasem wiedza, rozsądek i racjonalność nie wystarczą, by
podjąć decyzję.
Hermionie też nie wystarczyły.
A szalę przeważyło to, co razem przeszli i jakim wspaniałym
był Ron przyjacielem.
I uśmiechnęła się, kiwając lekko głową. A potem dla odmiany
pokręciła nią ze śmiechem i spuściła wzrok. A kiedy go podniosła w oczach
zabłysły jej łzy, które zakończyły drogę na krawatach dwóch Gryfonów, których
przytulała jak największy skarb.
***
Ginny stała przy schodach, przyciskając książkę z rodowodami
czystokrwistych rodów i z wilgotnymi oczami obserwowała swojego byłego
chłopaka, przyjaciółkę i brata, obejmujących się z uczuciem. Przechyliła głowę
w prawo i z rozrzewnionym uśmiechem uświadomiła sobie, że nie była jeszcze
świadkiem piękniejszej chwili.
- Są cudowni, prawda? – odwróciła się gwałtownie do tyłu i
jej oczom ukazała się Ellie z torbą przewieszoną przez ramię.
Ginny pokiwała głową i ponownie wbiła wzrok w najsłynniejszą
hogwarcką trójkę. Ellie podeszła do niej i zrównała się z nią ramionami.
- Wiem, że mnie nie lubisz – powiedziała bez ogródek,
wpatrując się w Hermionę, Harry’ego i Rona.
- Nie… - próbowała zaprzeczyć Ginny, ale Krukonka uciszyła
ją machnięciem ręki.
- Daj spokój – pokręciła głową. – Nie udawaj. Przecież wiem.
- To nie jest tak, że cię nie lubię… - zaczęła Ginny, wzdychając
ciężko. – Tylko po prostu bardzo potrzebuję Hermiony, a ona nie spędza już ze
mną tyle czasu co kiedyś.
- Każdy potrzebuje Hermiony – mruknęła Ellie.
Ginny spuściła głowę zakłopotana i poruszona tym prawdziwym
spostrzeżeniem. Wszyscy potrzebowali Hermiony. A kogo potrzebowała Hermiona?
- Na przyjaźń chyba nie ma co liczyć – powiedziała
prawdomównie Ellie, obracając szyję i patrząc na Ginny błękitnymi oczami. – Ale
nie powinnaś być zazdrosna o to, że też się z nią przyjaźnię. Powiedziałabym
nawet, że jesteś na „wygranej” pozycji. Masz coś, czego ja nie mam.
- Co? – zapytała z niezrozumieniem Ginny, wpatrując się
głęboko w jej tęczówki. Ellie bez słowa przeniosła wzrok z powrotem na Hermionę
płaczącą w objęciach przyjaciół i powiedziała z lekkim uśmiechem:
- Wspomnienia.
A potem, nie patrząc już na Ginny, skręciła w prawy korytarz
i zniknęła jej z oczu.
***
Kiedy ucieszony Blaise wchodził do swojego nowego
dormitorium, zastał w środku Ellie, kończącą wypracowanie na transmutację.
Siedziała w fotelu po prawej stronie kanapy i marszczyła nos w skupieniu. Włosy
związała w luźnego koka, z którego wymsknęło jej się parę pasemek. Wciąż ubrana
była w mundurek, choć wszyscy uczniowie z ostatniej klasy
skończyli już lekcje.
- Mam świetną wiadomość, Black! – zakomunikował wesoło,
swoim zwyczajem wskakując na kanapę przez oparcie.
- O jaaa – powiedziała, dalej pisząc w skupieniu. – Nie mów
mi tylko, że znalazłeś mózg!
Nabrał powietrze w płuca, zatrzymał je i strzelając do niej
palcami wskazującymi odparł:
- Nieee… Ale za to Hermiona pogodziła się z Potterem i
Weasley’em!
- Wiem – mruknęła Ellie, podnosząc na niego na chwilę wzrok
znad pergaminu.
- Nie cieszysz się?
- Bardzo się cieszę – zapewniła go Ellie, odkładając pióro z
westchnieniem ulgi.
- Jakaś niemrawa jesteś – zauważył Blaise, zakładając ręce
za głowę.
- Zmęczona – poprawiła do Krukonka, zapadając się głębiej w
fotel i rozluźniając krawat. – Gdzie Draco?
- W bibliotece. Chyba robi tę listę poległych.
Ellie sięgnęła nerwowym ruchem do głowy i rozpuściła koka.
Włosy rozsypały się powoli dookoła jej głowy, a Blaise przyłapał się na tym, że
podoba mu się ten widok i szybko wbił wzrok w półkę nad kominkiem. Tymczasem
Krukonka podwinęła nogi pod siebie, położyła łokieć na oparciu fotela i
zapytała niepewnie:
- Myślisz, że on kogoś zabił?
Blaise spoważniał. Odjął ręce spod głowy, pochylił się do
przodu i odpowiedział pytaniem na pytanie:
- Myślisz, że byłby w stanie?
- Sama już nie wiem – Ellie spuściła wzrok. – Zawsze
myślałam, że jest czuły, delikatny, taktowny… A potem okazało się, że był po
prostu chamskim, aroganckim dupkiem.
- Ellie… - zaczął, ale mu przerwała.
- Nie, Zabini – powiedziała. – Nie rozumiesz. Był dla mnie
jedną z czterech osób, które prawdziwie kochałam. Zawsze był dla mnie ważny.
Wciąż jest…
- Posłuchaj… - spróbował znów.
- … Jedna z czterech osób Blaise. To tak jakby ćwiartka
twojego życia została obrócona w popiół.
- Ellie, wiem, o co ci chodzi – przerwał jej wreszcie. – O
Hermionę.
Pokiwała głową, odgarniając włosy za ucho.
- Nie chcę go bronić i nie będę tego robić – uprzedził ją,
nim zdążyła otworzyć usta. – Ale przecież mu wybaczyłaś. Dlaczego do tego
wracasz?
- Bo on się nie zmienia, Blaise – powiedziała, rozkładając
bezradnie ręce.
Pokręcił głową.
- Oczekujesz zmiany z dnia na dzień? – zapytał
sarkastycznie.
- Chcę, żeby cokolwiek się zmieniło – wyjaśniła, wzdychając
lekko. Chwyciła swoje wypracowanie i pióro, wstała i powiedziała: - Idę do
siebie.
- Widzę – zgodził się.
Pokręciła głową z politowaniem i ręka jej drgnęła. Zapewne chciała
się popukać w czoło, ale pióro i pergamin skutecznie jej to uniemożliwiły.
- Nie odpowiedziałeś mi – opadła z powrotem na fotel.
Zabini wywrócił oczami, westchnął i popatrzył na nią
dziwnie.
- Zależy co rozumiesz przez słowo „zabić” – powiedział.
- No... Że ktoś umiera przez ciebie.
- Black, nie jestem pewien ale myślę, że nie zabił nikogo Avadą, czy jakimkolwiek
innym zaklęciem. Jedyne, o co można go oskarżyć, to agresja na przetrzymywanych
w Malfoy Manor, kłamstwa, trzymanie się po stronie Czarnego Pana i tak dalej.
- Moim zdaniem McGonagall oszalała – stwierdziła Ellie. –
Powierzyła jemu i Hermionie zadanie, które odkopuje ich przeszłość.
- Rodziny tych zabitych – pokiwał głową Blaise. – Przecież
oni nigdy mu nie zaufają.
- I jeszcze robią to razem – Ellie popukała się w czoło z
politowaniem. – Draco i Hermiona. Pozdro.
Blaise zmarszczył brwi.
- Pozdro…? - zapytał kontrolnie.
- Wymsknęło mi się – mruknęła Krukonka. – Gimbusiarskie
mugole tak mówią.*
- Gim… Co?
Ellie machnęła ręką.
- Jesteś beznadziejny. Idę sobie.
- Ja? Beznadziejny? – oburzył się Blaise. – Black,
połączenie tych dwóch słów jest niemożliwe.
- No patrz, a mi udało się je połączyć.
- Mam wrażenie, że w ogóle mnie nie doceniasz – powiedział Blaise
z miną skrzywdzonej trzynastolatki.
- Ojej, naprawdę? – Ellie ponownie pozbierała ze stolika
wypracowanie, pióro, książki i różdżkę. -
Zatem czuj się niedoceniony.
- Wystarczy mi, że sam siebie doceniam – wypiął dumnie. –
Nie potrzebuję twojego docenienia, nie myśl sobie.
- Okej – powiedziała wywracając oczami i poszła do siebie.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, Blaise ponownie założył dłonie
za głowę, oparł bok stopy na zgiętym kolanie drugiej nogi i powtórzył z
namysłem:
- Pozdro…?
***
W tym samym czasie w Hogwarcie działo się wiele rzeczy
godnych uwagi. Pozwólcie jednak, że skupię
się tylko na kilku z nich, tych najistotniejszych dla naszej historii.
Pierwszym ważnym, wzruszającym i przełomowym wydarzeniem
było to, że Harry Potter, Ron Weasley i Hermiona Granger jak za dawnych
szkolnych lat siedzieli wygodnie w pokoju wspólnym popijając kakao i
rozmawiając o wszystkim i o niczym. Stopniowo zmniejszali dystans między sobą,
poznawali się na nowo i zapominali o tygodniach nieporozumień i milczenia.
Śmiali się z byle czego, poważnieli, gdy trzeba było i czuli się w swoim
towarzystwie jak dawniej, czyli po prostu najlepiej.
Jedynie temat jej chwilowych załamań został pominięty. Ale
Hermiona wiedziała, że skoro odzyskała tak ważną namiastkę swojego dawnego
życia, wyjście z mroku, który roztoczyła przed nią wojna, będzie dużo prostsze.
Tymczasem w bibliotece Draco Malfoy rozdrapywał
niezabliźnione jeszcze rany, skrzętnie zapisując na czystym pergaminie nazwiska
poległych. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie mu łatwo, że ten projekt
albo go uratuje z czerni, która od urodzenia towarzyszyła mu w życiu, albo
jeszcze bardziej w niej pogrąży. Bez szans na ratunek. Bez szans na choćby
nikłą szarość.
Natomiast w ponurym dormitorium chłopców z szóstego roku w
Hogwarcie panował tradycyjny półmrok. Samuel Crowley siedział na swoim łóżku,
oparty o ścianę i pisał na ugiętych kolanach esej na Historię Magii. Pokój, w
którym mieszkał z Natem i Mike’iem, wystawał nieco w górę, dzięki czemu długie,
niskie, prostokątne i ukryte pod sufitem okna ukazywały niewielką część świata
zewnętrznego. Za oknem na ścianie obok
wiał jesienny wiatr i zrywał liście z widniejącego w oddali Zakazanego Lasu.
Było pochmurno i zbierało się na deszcz, a gdzieś tam pod chatką Hagrida
ostatnia grupa trzecioklasistów miała z gajowym Hogwartu Opiekę nad Magicznymi
Stworzeniami. Samuel mógłby wychylić się nieco z okna, a na pewno by ich
zobaczył.
Miał teraz jednak ważniejsze sprawy na głowie.
Po tym, co dzisiaj usłyszał, nie miał wątpliwości, że Nat i
Mike planują największe w dziejach Hogwartu upokorzenie i krzywdę pewnej
dziewczyny.
Zdecydowanym ruchem odłożył dopiero co zaczęty esej i
spuścił nogi w dół. Oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Kiedy
przyrzekł przed sobą, że powstrzyma kolegów z dormitorium, nie zdawał sobie
sprawy, jak daleko zajdzie ich pozornie głupia, szczeniacka inicjatywa. Teraz
był świadomy, że tutaj nie liczy się już tylko udowodnienie Ślizgonom, że nie
są w stanie skrzywdzić kogokolwiek, gdy on o tym wie i nad ich ofiarą czuwa.
Teraz chodziło już tylko o Nią, o to aby nic jej się nie
stało.
Bo przyznał rację otoczeniu.
Była wyjątkowa.
***
Kiedy Draco wykończony psychicznie i żwawy fizycznie wrócił
do dormitorium, nie zastał tam nikogo, a przynajmniej tak mu się wydawało. Cała
szkoła huczała już od plotek o wielkim pogodzeniu Golden Trio, więc naturalnie
i do niego owe wieści dotarły. Nie spodziewał się zatem, że dzisiejszego
wieczoru Hermiona Granger wróci do dormitorium prefektów naczelnych. Ellie
pewnie poszła się uczyć, Krukonka w końcu, a Zabini jej przeszkadza albo pije u
siebie ognistą.
Ewentualnie śpi.
Draco, przekonany o swojej samotności, ziewnął więc
przeciągle niczym prawdziwy smok i swoim zwyczajem wskoczył od tyłu na kanapę.
Jakieś fatum ciążyło niestety na wskakiwaniu na sofę w jego
wydaniu. Po raz kolejny bowiem nie znalazł się na miękkich poduszkach, ale na
czyimś kościstym zadku.
***
- Na Merlina! - wrzasnął Blaise, a żyrandol wiszący nad nim zatrząsnął
się niebezpiecznie. - Będę już grzeczny! Przysięgam! Odstawiam alkohol!
Koniec świata, który na nim wylądował, odskoczył
błyskawicznie na tyle nieszczęśliwie, że na stolik kawowy. Przekoziołkował nad
nim, ściągając przy okazji obrus i wylądował tuż pod wypalonym na szczęście kominkiem.
I kiedy podniósł jasną łepetynę, Zabini z przerażeniem rozpoznał w poczwarze
swojego najlepszego przyjaciela.
- Smoku! - krzyknął ponownie, tym razem ze wściekłością i
ulgą jednocześnie.
Draco potarł obolałą głowę, podnosząc się do pozycji
siedzącej, mamrocząc pod nosem jakieś złowrogie słowa, których nie wypada tu
przytaczać.
- Odwaliło ci? – chciał wiedzieć Zabini. – Po cholerę
wskakujesz? A jakby to była Granger?
- Ogarnij się, Diable – warknął Draco, podnosząc się
niezdarnie z podłogi i aż zmartwiał na widok dużego siniaka, którego nabił
sobie na przedramieniu. – Super. Jak ja teraz będę wyglądał?
- Na twoim miejscu – powiedział Blaise pogodnym tonem. Humor
zawsze szybko mu wracał. – Bardziej przejmowałbym się tym guzem nad okiem.
Malfoy znieruchomiał, po czym rzucił się do łazienki i
zatrzasnął za sobą drzwi. Zabini spokojnie usiadł, otrzepał koszulkę i dla
bezpieczeństwa przeniósł się na fotel tak, by mieć dobry pogląd na drzwi
wejściowe i te do ubikacji, z których dobiegały wściekłe pomruki Malfoy’a. Tak
na wszelki wypadek.
Ponieważ jednak Blaise Zabini był osobą niezwykle oddaną i
przyjacielską postanowił ruszyć najlepszemu kumplowi z pomocą. Ochoczo wstał i
poszedł do Dracona, przemywającego brew zimną wodą.
- Bardzo boli? – zapytał z troską, stając nad nim i cmokając
niczym babcia, gdy wnuczek się skaleczy.
- Pożałujesz Zabini – poinformował go chłodno Draco, a
Blaise aż się zdziwił, że od temperatury jego głosu nie zamarzła woda w
umywalce.
- To ty mnie zaatakowałeś swoim wielkim cielskiem, buzująca
kupo mięsa – obraził się Zabini.
Draco nie odpowiedział, kończąc zabawę z pokaźnym guzem tuż
nad okiem i sięgnął po ręcznik. Wytarł sobie ostrożnie twarz, przewiesił przez
ramię i wyszedł z łazienki, nie czekając na Blaise’a.
Od czegóż jednak ma się przyjaciół? Zabini postanowił
spełnić swoją rolę aż za dobrze i potowarzyszyć Malfoy’owi w trudnych chwilach.
Wiernie niczym hipogryf podążył za nim i usiadł na sofie obok niego, ignorując
przez chwilę kwestię bezpieczeństwa
- Odczep się, no – zdenerwował się Draco. – Miałem ciężki
dzień.
- Właśnie dlatego będę z tobą – wyjaśnił mu usłużnie Blaise,
na co Malfoy uniósł kpiąco brew, ale Zabini nic sobie z tego nie robił. – Ellie
– rozpoczął pogawędkę. – Nauczyła mnie dzisiaj gimbusiarskiego stylu.
Draco prawie zakrztusił się własną śliną.
- CO?!
- Coś mugolskiego – wytłumaczył mu Blaise. – Pozdro.
Malfoy wybałuszył na niego oczy.
- Nie wiem jeszcze kiedy się tego używa, ale brzmi fajnie,
co nie? Pozdro.
- Brzmi dziwnie – sprowadził go na ziemię Malfoy.
- Mówię, że fajnie. Gimbusiarsko tak.
- Wyprała ci mózg – stwierdził Draco ze zgrozą.
- A jak ci poszła lista poległych? – zainteresował się
Blaise.
- Cudownie – mruknął z przekąsem Malfoy.
- Przynajmniej Granger cię nie zabije.
- Tak, rzeczywiście wielkie szczęście.
- Zachowujesz się jak zgrzybiała staruszka – Blaise zmarszczył
brwi oskarżycielsko. – Nie bądź takim nerdem! Pozdro!
Draco wyglądał jakby miał ochotę walić w ścianę głową. Nie swoją
oczywiście.
Zamiast tego z trudem powstrzymał swoje mordercze zapędy,
odetchnął głęboko i zamknął się w pokoju.
A zrelaksowany Blaise wyciągnął przed siebie nogi, uśmiechnął
się błogo i pokiwał głową z miną człowieka, który właśnie podbił świat.
- Ależ ja jestem genialnym przyjacielem – powiedział z
autentycznym samouwielbieniem. Leniwym machnięciem zgasił różdżką wszystkie
światła i wolnym krokiem, z rękami w kieszeniach, poszedł do swojego pokoju.
*Tak gimbusiarskie jak na przykład autorka tego Dramione. Z
tym, że ja naturalnie nie jestem mugolem (czarodzieje półkrwi rządzą!).
Rozdział niesprawdzony, albowiem gdyż ponieważ nie mam czasu. Sprawdzę jutro, pojutrze, ewentualnie w piątek. Krótka część, bo nie mam czasu i uznałam też, że limit akcji na tę cześć się wyczerpał. W rozdziale 10 zaczniemy projekt tak na serioserio, Draco znów utnie sobie (nie)miłą pogadankę z Hermioną, a Blaise i Ellie przeżyją pierwszy (nie)poważny kontakt fizyczny (nie, to nie to o czym myślicie!). No i jeszcze Knighthoodowie :3
Proszę o komentarze! Im jest ich mniej, tym dłużej piszę nowy rozdział, bo w sumie to nie mam dla kogo :c
___________________
Rozdział 9
Ilość stron: 14
Ilość słów: 4261
Cytat: Pierwszy cytat - J.K. Rowling
Musiałaś się napracować, żeby napisać 14 stron w Wordzie ;P Boooże xD jak napiszę 3 to myślę, że jestem fajna ;) Good job, girl! ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Hermiona wreszcie pogodziła się z Ronem, strasznie głupi czasami jest i bezmózgi, ale w gruncie rzeczy to go lubię i uważam, że jest dobrym chłopakiem, w głębi serca zwłaszcza xD No i miło ze strony Harry'ego, że nie przesiadł się od razu do Rona ;P
Biedny Ron, z Pansy xD
A Draco z limem, lekko okaleczony, dobrze mu tak, nie może być za piękny ;P
przepraszam, jeśli coś nieskładnie mi wyszło, o tej porze mam problem z logiką ;P
Było super, piszesz świetnie :)
pozdrawiam
Court.
www.hgwk.blogspot.com
Bałam się, że te 14 to mało... W pierwszej wersji było 12 stron, ale kuło mnie w oczy, że jakoś niewiele tego wszystkiego i dopisałam parę scen ;)
UsuńDziękuję <3
Ha ha ha !!! Ryczę ze śmiechu ! Blaise najlepszy. Pozdro ! :D
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Cieszę się, że mi wyszedł :D Pozdro!
UsuńLumossy
Super opko *o* jest serio boskie, blaise jak zwykle najlepszy <3 czekam na nn i zapraszam do siebie . hope-florence-story.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJej, dzięki <3
UsuńKobieto! 14 stron to dla cb mało! Ja po 4 jestem wykończona, a ty....brawo, podziwiam cie zawsze za te rozdzialy.
OdpowiedzUsuńJejku cudowny rozdzial jak zawsze i taka gimbaa ;o płacze aż ze śmiechu... ;)))
Pogodzona trójca, nie wiem co z tego wyjdzie ale licze na.cb
No to pozdro ;D
Też nie wiem co z tą pogodzoną trójcą będzie :D Ale coś wymyślę ;)
UsuńDziękuję <3
Masz do kogo, a piszesz cudownie
OdpowiedzUsuńOjeeej, dziekuję :*
UsuńNaprawdę fajna notka, więc czekam na kolejną ;)
OdpowiedzUsuńKicia
Dzięki c:
UsuńJak zwykle super teksty! <3
OdpowiedzUsuńMiałaś dobry pomysł na niego, jak na ciszę przed burzą ^^
A o rozdziale to nawet nie muszę mówić, że jest genialny!
Jednak to powiedziałam..
Dobra nie ważne, ważne jednak że Golden Trio, jest znowu razem!
Yay!
Rozwalił mnie Blaise na końcu :D xd
Także ten no..
Pozdro i weny życzę ziom! (xd) :*
----------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
+ Jak to nie masz dla kogo?!
UsuńA ja? :c
Masz dla kogo, więcej nas tu niż myślisz! ^^
A ja to też się do nich zaliczam ^^
Pozdro ♥
Ojej, dziękuję <3
UsuńI nie wiem jeszcze co zrobię z tą "burzą" w następnym rozdziale. Nie chcę za bardzo przyspieszać akcji, ale jestem pewna, że rozdział będzie długi i wielowątkowy...
... nie wiem, czy to dobrze, czy źle w sumie.
Lumossy
Zabijesz mnie? Wiesz, wole się upewnić, żeby móc uciec w porę :P nie no żartuję :D Na początku przeprasza, że tak zawaliłam po całej lini, ale chyba każdemu się ostatnio tak tłumacze, bo moje życie prywatne wciągnęło mnie ostatnio jak nigdy ;/
OdpowiedzUsuńCO do rozdział(ów) to zadowalają mnie w pełni i są ostatnimi czasy doskonałym urozmaiceniem moich męczących wieczorów, kiedy nie chcąc moje myśli mnie zabijają - JESTEŚ (I TWÓJ BLOG) DLA MNIE ZBAWIENIEM :*
Nadrabiam wszystko ostatnio, przepraszam, że krótko i nie zwięźle,ale takie słowa wydały się dla mnie najodpowiedniejsze. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o swoim wiernym czytelniku (który się zniewiernił za co przeprasza xD) Kończąc ten komentarz chciałabym dodać, że długość tego rozdziału zwalił mnie z nóg, chociaż ostatnio pisałam osobiście po 17 stron, ale i tak wielki szacun ! :*
Pozdrawiam, przy okazji zapraszam do mnie, pojawił się ostatnio rozdział 31, a brak coś mi ciebie :* <3
Weny i duuużo czasy wolnego !
Twoja Toori :*
Zabić? Ciebie? Nigdy! ♡
UsuńNo, ten ma tylko 14 :/ ale następny na bank będzie miał 20, może więcej, jeśli się uda.
Kurcze, wiem, jestem okropna, że do Ciebie ostatnio nie wpadam, ale nie mam czasu :c od poniedziałku zaczynam rekolekcje, wiec się mnie spodziewaj :*
Dziękuję za miły komentarz ♡
Lumossy
Wspaniały rozdział!! Genialnie piszesz, uwielbiam Twojego bloga :3 Zaczęłam go czytać dość niedawno ale już nadrobiłam zaległości :D Przepraszam że nie komentowałam :/ Hańba mi za to! To się nie powtórzy ;D Diabeł najlepszy! xD Bardzo lubie wszystkie postacie, ale jego teksty są świetne :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
Dużo weny życzę i pozdro xD :*
~Lil
Pozdro chyba stanie się hasłem tego blog xd. Powinnam je umieścić na nagłówku :D
UsuńEch... Jak zwykle się spóźniam, a ty u mnie zawsze jesteś punktualna. Wiem, że jestem okropna nie musisz mi tego mówić. Choć staram się jak cholera by dodawać komentarze jako pierwsza, to i tak dupa! Dodaję je ostatnia, a to jest zniewaga! Jestem jakaś nienormalna, ale to potem... Dzień Wkurzania Draco uważam za otwarty! Nie ma co, jeszcze chwila a wszyscy byliby już w powietrzu! :D Uwielbiam jak ten idiota się wkurza, ale i tak wolę go w wersji flirciarza :* Taki Malfoy buntownik... Hermiona mówi to, on coś innego a i tak wychodzi, że Miona ma rację. Przypadeg? Nie sondze! Oni są tacy bekowi! Ellie i Blaise są po stronie Miony, a Draco ma przez to przejebane, a Zgredkowa z tego się leje! :D Poza tym... GIMBAZA RZĄDZI <3333 Nie mogłam z tego "pozdro" :D Lałam i lałam! No i jeszcze Blaise robi z siebie typowego Gimbusa, a Pana Idealnego doprowadza to do białej gorączki :D Nie no ja nie mogę!! Oni są zajebiści i do tego tacy zabawni, że kiedy o nich czytam, to aż mnie brzuch ze śmiechu boli xD "Będziesz miała połowę tej popieprzonej listy" -JEBŁAM xDDD Po prostu jebłam! Nie mogłam wyrobić ze śmiechu i aż spadłam z łóżka, kiedy to czytałam! :D Moja siostra zaczęła drzeć na mnie ryja, że mam się ogarnąć albo mnie za okno wypierniczy. Przypominam, że były tylko 3 stopnie w plusie. BRRRRR!!!! No i widzisz?! Przez ciebie prawie bym została wypierdzielona z domu :D Padż jag jam siem tym przejmujem! Widziż? No to dopsze! Zgredeg, ktury nie umje pisadź :D Taaak, to jest specjalnie pisane. Nie, nie jestem nienormalna. Nie nie mam dysleksji. Tak, jestem popierniczoną gimbuską wariatką i jestem z tego dumna. Nie nie robi mi niczyje zdanie. Lubię siebie taką jaką jestem :D Eeeeeej! Zboczyłam z tematu, ale okej... Muszę przestać pisać głupie komentarze, bo lepsze by były takie typu:
OdpowiedzUsuń" Przecudowny jest ten jakże świetny rozdział, Lumossy. Pisz dłuższe, Lumossy. Jesteś najlepsza, Lumossy. To mi się podobało, Lumossy. To mi się jeszcze bardziej podobało, Lumossy. To było tak zabawne, że prawie popuściłam, ale się nie martw -wytrzymałam, Lumossy. Genialny blog, Lumossy. "
NIEEEEEEEEE!!!! Tak nie będzie! Nie będę robić z siebie typowej mądrej kujonicy polonistycznej (choć nią jestem, ale be zbędnej (jakiejkolwiek) nauki i dostając ciągłe uwagi na lekcjach). Wiesz za co mój kumpel dostał uwagę? Za powiedzenie na lekcji "masturbacja", ale jak inny wywalił trzwi z zawiasów trzaśnięciem drzwi to kazała mu tylko pójść po woźnego. xDD Tylko po co ja znowu zbaczam z toru lotu? :D Ech, powinno się mnie zamknąć w Mungu na totalnie pokręconej i nikomu nie potrzebnej kuracji namóżdżającej... Pierdzielę od czapy trzy po trzy, ale cicho -jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię (piszę?) :) Znaczy, że będę dalej pisać te same głupoty, bo jeśli nie do gdyż przecież dlatego ponieważ że nie chcę być jakaś jebnięta i nudna (nie mówię o was komentatorzy, bo jak czytam wasze komentarze przed dodaniem mojego to zawsze się zastanawiam czy nie dodam o wiele gorszego od was, czy nie napiszę o wiele krótszego od was i czy nie będzie bardziej nudny od was. No i zawsze mój lęk się powiększa gdy wciskam przycisk "opublikuj"). Innymi słowy, nie odwalę się od ciebie, bo lubię pisać powalone, krótkie, zupełnie od czapy, dziwne, bez składu i ładu, wielbiące cię i twojego bloga KOMENTARZE. A tak w ogóle... To ja już kiedyś pisałam, że kocham twojego bloga? NIE?! Ja pierniczę... Chyba się wtedy naćpałam czy nachlałam się jakimś tanim, mugolskim jabolem xD Weź moja koleżanka (mam 14 lat i jestem ze wsi) zaprosiła mnie na karimoczo (nie mam zielonego pojęcia jak to się pisze) i ja miałam jeszcze stawiać. Ten świat schodzi na psy, Kochana... Żeby płacić za alkohol... Co ja pierdzielę?! Przecież ja nigdy nie piłam... Co to to nie! No znaczy kiedyś może tak, ale nie dużo! Naprawdę nie dużo :D Znowu zmieniam temat. Tyyyyy! Ten Samuel i jego banda. ONI SĄ NIENOOORMALNI ;o Ale jak! Faza na debilizm i idiotyzm...
Sezon na jestem pojebem i dobrze mi z tym, uważam za otwarty -,- Toć oni są walnięci i to na fula, ekstra, mega, giga pedzioresa! Pedzioresa? Co to jest?! ;o Ja cię pierdziulę! To też jest słowo, jo?
UsuńDobra mniejsza z tym... Ginny jest jednak spoko i lubię ją. Ellie jest taka mądra!! Nadal rozwala mnie Dzień Wkurwiania Arystokraty xDDDD
Nie mam pojęcia co jeszcze napisać.... O! Jadę na obóz! Nie wiem jaki dokładnie i o co w nim chodzi, ale jadę :D *-*
No to całe wakacje nad morzem! Ktoś może (:D) wybiera się 30.06 do Łeby? (chciałam napisać nad Łebę, ale spoksik) No to jak? Jedzie ktoś?! Spotkamy się może na lody, ja stawiam, ale po jednym i tym najtańszym :D Tyyyy! A może ktoś tam mieszka?! <3
Dobra koniec z moim jebniętym komentarzem, bo do kościoła :D Czemu się cieszę, bo tam jest taki mega super fajny i zajebisty CHŁOPAK :****
Pozdro, weny, szczęścia <3 xD
Jeszcze raz pozdro, pozdro i pozdro zwariowana GIMBUSKO BLIŹNIACZKO <3
A teraz do ciebie wenoo:
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS. LUMOS.
Panna Zgredkowa
-------------------------------
Zapraszam na nn i nowego bloga :*
http://huncwoci-huncwotki.blogspot.com/
Nominowałam Cię w Liebster Blog Award ;3
UsuńWięcej informacji: http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/2014/04/liebster-award-2.html
Hahahhahahhahahahaha uwielbiam Cię <3
UsuńPo prostu :')
Och, jestem taka nikczemna. Zua, niecna, zepsuta do szpiku kości... Tak bardzo jestem sobą rozczarowana. Baaaardzo. Zawsze komentuje z poślizgiem. Zaaawsze. Nawet jeśli mam tyle wolnego, że mi się zaczyna przewracać w czterech literach. W sumie to wtedy szczególnie.
OdpowiedzUsuń*kończynarzekaćiprzechodzidosednażebywszystkichniezabićswoimnędznymbełkotem*
Ten rozdział był...
boski.
niesamowity.
zapierający dech w piersiach.
zjawiskowy.
świetny.
super.
cudowny.
wspaniały.
nieziemski.
pasjonujący.
et cera, et cera... inne epitety, których z mojej kiepskiej pamięci nie przywołam. Podobał mi się każdy fragment. Każdy. Serio. Nawet te w których była Ginny (a zaaawsze w HP "przewijałam" jej kwestie, bo za bardzo mnie drażniła) i Ron, a to już naprawdę świadczy o twoim kunszcie, że tak powiem. NIKT, zaprawdę,powiadam, NIKT nie sprawił, że spodobał mi się fragment z tą dwójką ZŁYCH i WKURZAJĄCYCH Weasleyów. NIKT. NOŁ ŁAN.
To, co było absolutnie genialne to naturalnie przekomiczne kwestie twoich postaci. "Pozdro" powaliło mnie na ziemię, a "buzująca kupa mięsa" sprawiła, że obsmarkałam się ze śmiechu (wniosek na przyszłość- NIE CZYTAĆ TWOJEGO OPOWIADANIA Z PEŁNYM NOSEM :D). To było... hilarijus. Nie ma chyba po polsku przysłówka, który odzwierciedlał by... no wiesz co, tej wypowiedzi. Po prostu... *pokłada się ze śmiechu*. Nic dodać, nic ująć.
I skoro napisałam już kilka nietrzymających się kupy linijek, czas na stały gwóźdź programu: JaRaMy SIe Z bOsKIegO zABIniEgO:
Napisałam nawet dla niego krótką serenadę (słownik rymów trochu pomógł, ale to nieważny detal) *odchrząka, przygotowując się na szoł*
Blaise' ie, ty mój kiciu,
wciąż w moim żałosnym wyciu,
marze o naszym współżyciu,
i wzajemnym byciu
razem po nawzajem nabyciu
i wzajemnym zdobyciu.
*kończy*
Mam nadzieję, że mu go przekażesz, prafda? ;>.
Ale wracając do topiku Blejsa- wyjątkowo błyszczał w dzisiejszym rozdzialiku. Jego przeszkadzanie Ellie... ech, ile ja oddałabym, żeby to mnie poprzeszkadzał? Napisałabym cały tomik mojej "poezji", gdyby to miało zadziałać. Komu tak bardzo zależy, jak mi? Komu? Hę? *rozgląda się po blogu, jakby szukając kogoś, kto wyskoczy z uniesioną ręką i wrzaśnie "MIIII"*. No wuaśnie. Nikomu. Ja kocham Ellie i ekscytuje się ich... tym (nie)poważnym kontaktem fizycznym, ale i tak...Wiesz, o co mi chodzi, prafda? Dzisiaj najlepszy był jako "best frend" i jak wkurzał buzującą kupę mięsa z tlenionymi, mugolskimi włosami. :D. Płakałam i smarkałam ze śmiechu, ale to już pisałam ó gury.
"- Ależ ja jestem genialnym przyjacielem – powiedział z autentycznym samouwielbieniem. Leniwym machnięciem zgasił różdżką wszystkie światła i wolnym krokiem, z rękami w kieszeniach, poszedł do swojego pokoju."
A jeszcze cudowniejszym chłopakiem, Blejzi *_*.
Dobrze, kończmy na chwilę temat Blaise' a, bo obawiam się, że w moim amoku mogłabym przez przypadek zamknąć kartę, w której pisze ten komek i... no tego, byłoby źle. chyba lepiej go skopiuje już teraz, bo jeszcze moja serenada przepadnie i będzie mała tragedia...
Okej- następny temat- Samuel i Dżini. W sumie to oni mogą być razem- oboje są jacyś dziwni (naturalnie w sensie, że są inni i niezrozumiali dla mojego móżdżkU, a nie że są dziwni=głupi [no moze Ginny jest, ale to kwestia moich dziwnych {w sensie głupich} zapędów... nie lubie jej i jusz]). Jestem prawie pewna i że on "chyba raczej na pewno" próbuje ochronić JĄ przed tymi... łapserdakami :D. Ja cały czas jestem za pomysłem zrobienia dlań piedestału w pokoju nauczycielskim, ale nie będe się powtarzać.
UsuńNastępna kwestija- Dracze. Biedłok się zdeneeerwował dzisiaj na Blejsika, Eli i Hermionę. Bieeedny. Kurczę, nie jest mi go żal. Za bardzo śmieszny jest w swojej frustracji. Bo on ma takie napady furii, że fszysycy NIE siadają, ukrywają twarz w dłoniach i chlipia cały dzień i noc z rozpaczy, ale śmieją się do rozpuku. Musi poćwiczyć takie wkurzaniesięnastmutno. Inaczej nikt nie będzie brać go na poważnie.
A tak serio, to zrobiło mi się go naprawdę żal. Z nich wszystkich to chyba właśnie Draco najgorzej przyjął tę wojnę. Widać, że chuopak jest bardzo lonli, dlatego uruchomiłam moją imaginację (w sensie rozepchałam ją i z 99,99999999999 % przeznaczonych Zabiniemu, upchałam gdzieś Dracze) i wyobraziłam sobie, że Hermiona idzie go pocieszyć *_*. To była taka frienemi sin, naprawdę nieźle się prezentowało w moich myślach... Chociaż tam wszystko prezentuje się dobże. Hmm... Ale to i tak, i siak. Czekam na cos z Dramione... Jakiś subtelny znak... Uśmiech, złapanie się za rączkę, czy hag. Kocham ich darcie kotów, ale takie słitaśno-swetraśne momenty też są potrzebne. Prossssszzzzzęęęęę, upchaj gdzieś coś takiego *robi minę kota ze Shreka*.
No i na sam koniec de mołst important-..... GOLDEN TRIO TUGEDER EGEJN! TAK! TAK! TAK! teraz pewnie będzie taaaaaaak cuuuudownie. Roooonallld ją przeprosił. *przeciera oczy z niedowierzania*. Co mu się stało? Czyżby zgupiał do tego stopnia, że aż zmądrzał? Czyżby *cytuje Ellie* "znalazł mózgowie?". Hahahha... Pozdro. Może to Parkinson ma na niego pozytywny wpływ? Cokolwiek- zgadzam się z nim. Jest debilem, idiotą i wgl... wszystkie dziewczyny przez niego cierpią. FSZYSCY. ewribadi, Ronald.
Ehh... Miałam jeszcze coś warznego napisać, ale za Chiny forgot łot. Hmm... Nie przypomnę sobie. Chyba, jak powiedziała moja wychowawczyni, robią mi się białe (a może czarne? Nie pamiętam jak to szło) plamy na mózgu od telewizji, książek, komputera, seriali i fanfikszyn. Na pewno.
Dobra, muszę lecieć, moja ukochana historyja mnie woła. -,-.
Lecę :*
3maj się :*
Weeny :*
Wesołych świąt :*
Pisaj szybko :*
Pozdrów Blejsa :*
I przekaż mu moją serenadę xD.
Abigail
Jeżu.
UsuńPo prostu nie wierzę.
Jak zobaczyłam na poczcie powiadomienie o komentarzu od Abigail, poczułam się jak mała dziewczynka, gdy widzi w drzwiach świętego Mikołaja. Rzuciłam wszystko (niemal dosłownie, ale spokojnie, telefon przeżył, łóżko zneutralizowało upadek) i popędziłam czytać.
Musisz coś wiedzieć. Gdy się z czegoś szczególnie cieszę, jestem na pograniczu euforii i wzruszenia, to się zapowietrzam, żeby nie wydawać zbędnych dźwięku. Podczas czytania Twoich dwóch (!!!) komentarzy prawie się udusiłam, bo powietrze wstrzymywałam praktycznie cały czas.
A gdy doszło do najpiękniejszego na świecie wierszyku o Blejzie (Określenie przechodzi do mojego słownika. Gratuluję, podwyżka.)
Wiesz, nie mam pojęcia kiedy masz urodziny/imieniny/cokolwiek, ale kiedyś Ci napiszę miniaturkę z Tobą i Blaisem w roli głównej, bo nie mogę patrzeć jak się tak męczysz z dala od niego <3
Co do dramajni, to jakbyś mi czytała w myślach! W przyszłym rozdziale nie będzie co prawda cukierkowo, ale Hermiona przeprosi Draco. Szok, wiem, ale nasz Dracze będzie przeżywał jedne z pierwszych wyrzutów sumienia w swoim życiu i chociaż tego nie będzie można odczuć już teraz, to wydarzenie zaważy na ich przyszłości i będzie często wspominane w rozdziałach dwudziestychktóryś. Albo nawet trzydziestychktóryś.
Dooobra, kończę. Twój komentarz dodał mi skrzydeł i piszę trzy sceny nowego rozdziału na raz. Będzie dość długi, na pewno więcej niż 20 stron. Także... Do przeczytania mam nadzieję niedługo u Ciebie :* Uwielbiam Twoich Huncwotów, pamiętaj.
Zakochana-w-Twoich-komentarzach-Lumossy
OOOO *zapowietrza się* miniaturka z Blagaty? *_*. Chyba umarłabym, gdybyś coś takiego zrobiła *_*. Urodziny mam 29 września, więc kopa czasu jeszcze, imieny już miałam, ale to i tak... Ehh <33333.
UsuńBędzie dramajni? *_*. O matko, nie mogę już się doczekać nn. Chyba normalnie będę pisać codziennie od dzisiaj "kiedy nn?" rodem Osła ze Shreka i jego "daleko jeszcze???" xD. Nie, no dobra, wiem, że takie coś strasznie wkurza, więc będę potulnie czekać.
Niech weeeena będzie z tobą kochana :*
Zakochana-w-Twoim-opowiadaniu-i-w-Blejzim
Kooooocham Cię za to opowiadanie! Tyle razy się uśmialam. :D Najbardziej z "pozdro" i jak Hermiona ignorowała Malfoya. Lecę czytać ostatni rozdział, z jakim byłam w tyle!
OdpowiedzUsuńKocham gdy Malfoy się złości, wprost uwielbiam go w takim wydaniu. Prawdziwy Malfoy! Rozdział cudowny, ale przypomnij mi żebym nigdy nie jadła ciastek, gdy czytam twój blog. Mój ekran i klawiatura umierają od pudru. O moim brzuchu to już nie wspomnę. Cudo! Oby takich więcej ;)
OdpowiedzUsuń